Rozmowa z dzieckiem – nie tylko w czasie pandemii.

Ogłoszony w Polsce stan epidemii to trudny okres dla nas wszystkich. Docierające ze świata i kraju ponure, często tragiczne doniesienia o rozprzestrzenianiu się koronawirusa powodują u większości z nas napięcie, strach, a nawet lęk. Poczucie zagrożenia może udzielić się również dzieciom. Sytuacja kryzysowa i związana z nią konieczność dłuższego przebywania wszystkich członków rodziny w „czterech ścianach” często powoduje, że w domu „iskrzy”. Rodzi się wówczas pytanie „co robić, żeby przykre emocje nie eskalowały?”. Nie ma niestety jednej właściwej odpowiedzi na to pytanie, ale jednym z rozwiązań jest rozmowa. To bezcenna, podstawowa „technika” komunikacji międzyludzkiej…, ale jak rozmawiać z dziećmi?…, szczególnie w czasie epidemii…, a może nie rozmawiać?…, bo to za trudne. Postaram się przybliżyć Państwu kilka ważnych kwestii dotyczących tego problemu.

  1. Warto rozmawiać z dziećmi o tym co dzieje się w kraju i jakie w związku z tym planujemy zmiany w codziennym życiu. To dorośli mają ostateczne zdanie w sprawach kluczowych dla rodziny, ale istotne jest też co myśli i przeżywa dziecko, co go niepokoi, a czego oczekuje w tej nietypowej sytuacji. Na pewno takich rozmów wymaga nastolatek, dla którego w związku z rodzącą się potrzebą autonomii, szczególnie ważne jest branie pod uwagę jego zdania. Optymalne wydaje się – wspólne wypracowanie zasad funkcjonowania rodziny z uwzględnieniem potrzeb wszystkich członków rodziny.
  2. Przygotujmy się do rozmowy z dzieckiem. Przemyślmy co chcemy powiedzieć, ale też jakich środków przekazu użyć. Słowo może uspokoić, ale też np. zaniepokoić lub zranić. Istotny jest tu wiek dziecka, ale nie tylko. To rodzic zna swoją pociechę najlepiej. Wie jakim słownictwem operuje, które słowa rozumie, a które mogą wywołać u niej frustrację (ponieważ np. z czymś się kojarzą). Szczególnie podczas rozmowy z dzieckiem lękowym warto zwróćmy uwagę na „każde słowo” (lęk nie zależy od wieku – „dopada” małe dzieci, nastolatków i dorosłych).  
  3. Wydaje się, że istotne jest również odróżnienie strachu od lęku. Strach jest naturalnym uczuciem przed realnym niebezpieczeństwem. Lęk odnosi się do sytuacji hipotetycznych, irracjonalnych i wytworzonych przez nasz umysł. Strach ratuje nam często życie. Dotyczy konkretnych problemów i dlatego łatwiej wymyślić, a potem wdrożyć strategię wyjścia z sytuacji. Natomiast lęk to często negatywne myśli, stan wyczekiwania na niekorzystne dla nas doświadczenia. Trudno wówczas zaplanować jakieś działania i przewidzieć bieg zdarzeń. Lęk może dezorganizować nasze poczynania i prowadzić do paniki…

W czasie epidemii warto, aby strach nie wymknął się nam spod kontroli i nie przerodził się w lęk. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. W aktualnej sytuacji każdy z nas reaguje w typowy dla siebie sposób. Najczęściej przyjmujemy strategie, które wcześniej stosowaliśmy w sytuacjach kryzysowych. Ci z nas, którzy na co dzień są lękowi, prawdopodobnie teraz będą przewidywać „czarny scenariusz”. Inni, skrajnie odmienni, pewnie spróbują zlekceważyć i zbagatelizować stan wyjątkowy. Wydaje się, że warto zachować tzw. „złoty środek”. Łatwiej wtedy planować i działać racjonalnie…ale dajmy sobie też prawo do balansowania między „zdrowym rozsądkiem”, a paniką – to naturalne w sytuacjach zagrożenia…

Postępowanie rodziców w trudnych momentach to również lekcja dla dzieci, które uważnie obserwują i uczą się przez naśladownictwo.   

  • Co może nasilać poziom niepokoju w czasie epidemii – na pewno brak „rzetelnej” informacji. Czasem przekazywane przez media wiadomości wykluczają się wzajemnie… dlatego zastanawiamy się komu zaufać?…, kto ma rację?… Niestety musimy sami dokonać wyboru, które informacje są według nas wiarygodne, a które tworzą chaos medialny. Zanim porozmawiamy z dzieckiem na trudne tematy warto samemu mieć „jakieś zdanie” w sprawie, a może nawet pomysł lub plan (nawet krótkofalowy), według którego warto działać. Najkorzystniejszym rozwiązaniem jest wcześniejsze ustalenie przez rodziców wspólnego stanowiska. Podczas rozmowy z dzieckiem my stajemy się źródłem wiedzy. To nie znaczy, że mamy stwarzać złudne pozory, że wszystko wiemy. Wręcz odwrotnie, spokojne dzielenie się wątpliwościami pokazuje, że nasze wybory i podejmowane decyzje nie są łatwe, ale możliwe, a czasem wręcz konieczne. Również w tym miejscu istotne wydaje się zwrócenie uwagi na wiek dziecka. Przedszkolak nie potrzebuje szczegółowych informacji dotyczących epidemii.  
  • Dzieci często przejmują stan emocjonalne rodziców (im młodsze, tym bardziej „zależne” i tym bardziej „podatne” na uczucia, które przeżywa dorosły). Jeżeli opiekun jest zdenerwowany i przestraszony, małemu dziecku najczęściej towarzyszą podobne emocje. Nastolatek do niepokoju rodzica dość szybko dołączy swoje rozterki co „spotęguje” jego obawy. Warto, jeżeli to możliwe, rozmawiać z dzieckiem kiedy sami mamy emocje „pod kontrolą” (tzn. przynajmniej zdają sobie z nich sprawę) i jesteśmy gotowi „przyjąć” (zrozumieć) uczucia dziecka.

Pamiętajmy, że nawet jeżeli rozmowa z synem lub córką nie przebiegnie według przygotowanego planu, to i tak ważniejsze są próby dialogu z bliskimi niż brak komunikacji. Poza tym, wnikliwa obserwacja reakcji dziecka na nasze słowa może być inspiracją do kolejnej rozmowy i kolejnej… na przykład o uczuciach… wzajemnych oczekiwaniach… chęci wsparcia…, a to stanie się bazą wzmocnienia relacji w rodzinie.

Opracowała: Aleksandra Stańska   

Posted in Do poczytania and tagged , .